Rozdział2

Gdy się ocknąłem, miałem jeszcze godzinę. Znajdowałem się w tym samym pomieszczeniu, ale na przeciwko
mnie stał ten nieczłowiek, teraz bez maski. Miał złotawą skurę jakby pomalowaną, dziwne, jakby kocie
uszy, puste oczy i coś w rodzaju pyska z kłami. Miał dwie pary rąk z pazurami.
Jak się czujesz? Zadrwił sobie zemnie wyciągając z kieszeni garnituru mały, czarny, metalowy krążek.
Tak. Odparłem i jakoś zniszczyłem energetyczny sznur, który mnie pętał. Gwizdnąłem, a po chwili mój oprawca